Dzisiaj odbyła się Nadzwyczajna Sesja Rady Ochrony Pracy w temacie „bezpieczeństwo i higiena pracy w sektorach gospodarki o największej liczbie wypadków śmiertelnych i ciężkich”.
Chcę powiedzieć, że wszystkie te liczby, wykresy, propozycje odnoszące się do bezpieczeństwa nie mówią nam jednego. One w gruncie rzeczy nie obrazują trudnej, wykańczającej codzienności kierowcy, górnika, czy pracownika budowlanego, świata pracowników w ogóle. Cała ta ekselologia nie pokazuje nam historii ludzi, którzy zginęli w swoim miejscu pracy, z różnych powodów. Procedury, przepisy, ustawy i dyskusje, których odbywamy w ciągu roku setki, jeśli nie tysiące nie wpływają w znaczący sposób na poprawę sytuacji. Rozwijamy się w sensie technologicznym, wzrasta nam PKB, spada bezrobocie, ale to z jakiegoś powodu nie przekłada się na większe bezpieczeństwo.
Co się nie zmienia?
Człowiek.
My się nie zmieniamy, szanowni Państwo. Procedury same się nie przestrzegają, zasady same się nie łamią, ustawy same nie wchodzą w życie.
Za każdym razem chodzi o naturę istoty ludzkiej. Zarówno istotę pracodawcy jak i pracownika.
Zapytam przekornie – dlaczego tak bardzo naciskamy na ochronę pracy w sensie technologicznym, infrastrukturalnym, proceduralnym? Czy w tej pogoni za bezpieczeństwem nie zapominamy zatrzymać się na przystanku pt. człowiek? Zacznijmy zadawać to trudne pytanie – kim jest dzisiaj pracownik – górnik, kierowca, pracownik budowy, tych najbardziej narażonych na wypadek? Kim?
Niestety, pracownik wciąż jest PRZEDE WSZYSTKIM, PRZE – DE WSZY – STKIM kosztem. Kosztem, liczbą, rubryką w tabeli. Kimś, na kim w pierwszej kolejności można zaoszczędzić, na kim przysłowiowo można „przyciąć”. Dopóki niektórzy pracodawcy tak będą postrzegać pracownika, dopóty żadna procedura, nakazy, zakazy nie pomogą.Ludzie po prostu będą umierać. Nic się nie zmieni, bo nie będzie woli do tego, aby inwestować w bezpieczne miejsca pracy.
Przestańmy się oszukiwać – chodzi o pieniądze. O bardziej sprawiedliwą redystrybucję dóbr. O szacunek. O zrozumienie, że Ci ludzie mają swoją godność, rodziny i marzenia. Że nie są niewolnikami.
Chodzi w końcu o pieniądze, bo pracownicy się na to często godzą. Godzą się na takie a nie inne warunki pracy, godzą się na to, że te procedury i rekomendacje nie są realizowane w miejscu pracy. Milczą, bo mają swoją godność, rodziny i marzenia.
Straty są ogromne, nie do oszacowania. Ponadto, traci na tym polska gospodarka. Tracimy na tym wizerunkowo, moralnie. Tracimy przyjaciół, rodzinę, wspaniałych pracowników, największych ambasadorów zakładów pracy, firm, korporacji.
Czasem po prostu wystarczyłaby odrobina uczciwości, szacunku i empatii.
Tego nie da się zapisać w żadnej ustawie.