Zapisz się do naszego newslettera aby dostawać powiadomienia o aktualizacjach.
Przemysł motoryzacyjny w Polsce
31-05-2016, 11:10
Dariusz Zygmański
Przewodniczący ZZ Pracowników WABCO Polska
Wykształcenie średnie techniczne. Pracownik WABCO Polska Sp. z o.o. Przewodniczący związku zawodowego Pracowników WABCO Polska. WABCO jest wiodącym w skali globalnej dostawcą bezpiecznych i wydajnych technologii oraz systemów sterowania do pojazdów użytkowych. WABCO działa w Polsce od 1999 roku. Fabryka we Wrocławiu jest największym zakładem produkcyjnym WABCO na świecie, który zatrudnia około 2000 osób.
Gdyby oceniać przemysł motoryzacyjny w Polsce na podstawie doniesień
medialnych, to jest super. Według informacji podanych przez PAIiIZ (Polska
Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych), Polski sektor motoryzacyjny,
jest drugim pod względem wielkości sektorem w kraju.
Czego dowiadujemy się jeszcze z oficjalnych mediów?
Jest to solidny fundament gospodarki naszego kraju. Dzięki elastyczności i
kreatywności polskich pracowników, zdrowych struktur kosztowych i dużego popytu
na pojazdy i ich części, przemysł ten wyszedł z burzliwych czasów w niemal
nienaruszonym stanie.
W ostatnich dniach wszystkich „rozgrzała” informacja, że Daimler uruchomi w
Polsce (Jawor), nowy zakład produkujący silniki samochodowe. Tytuły w prasie informujące o tym wielkim
„sukcesie” Polski nie schodziły przez kilka dni z pierwszych stron gazet i Internetu.
Jednak co bardziej wnikliwi czytelnicy, jak się już wgryźli w tekst, mogli
przeczytać informacje następujące: „Rozpoczęcie produkcji jest planowane na rok
2019. Realizacja tych planów zależy jednak - jak zaznaczył Daimler - od
warunków ramowych, m.in. od pomocy publicznej, na którą liczy koncern.” Jeszcze
bardziej wnikliwi odbiorcy tych informacji, zaczęli zadawać pytania. A jakie są
te warunki ramowe? Czego Daimler oczekuje od nas, od Polskiego rządu w zamian
za ulokowanie swojej fabryki w Polsce? Pewny jestem, że informacji o profitach
dla Daimlera nie zobaczymy na pierwszych stronach gazet. Ba, nie zobaczymy ich
zapewne i na ostatnich. No cóż, jeśli
fundamentem Polskiej gospodarki jest branża motoryzacyjna, to znaczy, że
budujemy fundamenty na piasku, fundament ten może się zawalić w dowolnej
chwili, bez żadnych wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych. Przemysł
motoryzacyjny w Polsce, bo nie ma to nic wspólnego z Polskim przemysłem
motoryzacyjnym, który bardzo skutecznie sami ukatrupiliśmy, zbudowany jest on
na montowniach. Montowniach, które można w dowolnej chwili przenieść w dowolne
miejsce świata. Właściciele tych montowni są zainteresowani tylko tym, ile
zysku mogą z nich wycisnąć. Fakt, że mamy dobrych, kreatywnych i dobrze
wykształconych pracowników jest tylko dodatkowym plusem, dla właścicieli tych firm
oczywiście, a nie dla pracowników. Wracając do mitu polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Wszystkie (prawie
wszystkie) firmy tej branży należą do kapitału zagranicznego, który w zamian za
inwestycje w Polsce otrzymał pakiet zwolnień finansowych i różnego rodzaju
dopłat. Ulokowany jest w różnych
strefach ekonomicznych, co przynosi dodatkowe profity dla tych firm. I
tu mała ciekawostka. Obecność w Unii Europejskiej miała skutkować wolnością
prowadzenia działalności gospodarczej również dla naszych firm w innych
państwach unii.
Jak to wygląda w rzeczywistości?
W czasie gdy państwo Polskie szykuje pakiet ulg i dopłat, aby Daimler
łaskawie zbudował u nas montownie silników, Polski Ursus boryka się z całym
szeregiem biurokratycznych przeszkód w działaniu na rynku niemieckim. Przytoczę
tu krótką wypowiedź prezesa Ursusa
Karola Zarajczyka. „Wchodzimy na rynek niemiecki, który jest takim Świętym
Graalem. Zawsze się mówiło, że polski producent z polską marką nie jest w
stanie tego zrobić. Jak dodaje, te problemy szybko udało się przezwyciężyć, bo
np. we wschodnich landach Ursus nadal jest cenioną marką. Okazało się jednak,
że w Niemczech czy innych krajach Europy Zachodniej, urzędnicy blokują wejście
na rynek gracza z Polski żądając dodatkowych certyfikatów”. Zarajczyk
dodał, że ich produkt jest tańszy od konkurencji, a dziś
wszyscy liczą pieniądze. To dlatego Ursusy mają szansę jeździć i orać pola we Francji, Włoszech czy
Niemczech.
W
efekcie jak Ursus sprzedaje swoje ciągniki na rynki europejskie?
Rejestruje je w Polsce i
wywozi jako używane, ale z zerowym przebiegiem do Niemiec czy Francji.
Konsekwencje wynikające
z faktu, że podstawy Polskiej gospodarki oparte są na obcym kapitale są
wielopłaszczyznowe. Na przykład, chciałbym kiedyś uzyskać informację, ile
budżet państwa otrzymuje w formie podatków od działalności tego rodzaju firm.
Zapewniam, że wielu z
nas by się mocno zdziwiło, gdyby zerknąć w dokumenty rejestrowe takich firm.
Okazało by się , że na przykład, zakład produkcyjny, który w naszym pojęciu
zajmuje się produkcją, wcale nie jest zakładem produkcyjnym, tylko… firmą
usługową. Ciekawą sprawą było, że w
pewnym momencie sami urzędnicy unijni doszli do wniosku, że wiele firm „ucieka”
z płaceniem podatków z miejsc, gdzie te produkty są wytwarzane. Jak duża to
musi być skala tego procederu, dotykająca nie tylko Polski, choć my jesteśmy w
unii skrajnym przykładem, że nawet tak nieskore do tego rodzaju działań
instytucje, zauważyły, że w tym zakresie wystąpiła sytuacja patologiczna.
No cóż w Polsce nikt na razie nie stara
się nawet zauważyć, że mamy w tym zakresie poważny problem, który może
skutkować nieprzewidywalnymi konsekwencjami w przyszłości. Przyznać trzeba, że
zjawiska podobne występują również w innych branżach, ale przemysł samochodowy
w Polsce jest tu świetnym przykładem, pozwalającym prześledzić pewne zjawiska i
patologie występujące na rynku, ale o tym w następnych artykułach.
Dariusz Zygmański