Zapisz się do naszego newslettera aby dostawać powiadomienia o aktualizacjach.
Patrząc z boku
31-07-2017, 14:45
Dariusz Zygmański
Przewodniczący ZZ Pracowników WABCO Polska
Wykształcenie średnie techniczne. Pracownik WABCO Polska Sp. z o.o. Przewodniczący związku zawodowego Pracowników WABCO Polska. WABCO jest wiodącym w skali globalnej dostawcą bezpiecznych i wydajnych technologii oraz systemów sterowania do pojazdów użytkowych. WABCO działa w Polsce od 1999 roku. Fabryka we Wrocławiu jest największym zakładem produkcyjnym WABCO na świecie, który zatrudnia około 2000 osób.
W Polsce odbywa się festiwal manifestacji, demonstracji i protestów. W ogromnej większość organizują je politycy, czyli ludzie, którzy wiedzą lepiej, co jest dla obywatela dobre.
Patrząc z boku zastanawiam się o co w tym wszystkim chodzi.
Przyznam, że nie chciałem się wypowiadać na ten temat, ale szczyty hipokryzji, chamstwa i obłudy jakich jestem świadkiem spowodowały, że zmieniłem zdanie. Wiem, nie jestem ani autorytetem, ani specjalistą, również w dziedzinie prawa (bo to o protestach przeciwko zmianom w prawie chcę pisać), ale! Skoro każdy może
się w tym temacie wypowiadać to i ja z tego przywileju skorzystam. Na początek kilka tytułów z prasy i internetu: „Szykuje się duża demonstracja w Katowicach”
„W poniedziałek wielka demonstracja” „Manifestacje na ulicach miast”
„Weekendowe manifestacje we Wrocławiu”
„To będzie największa manifestacja od 1989 roku”
„Protesty w Warszawie bez szans powodzenia”
„Ulicami Warszawy przejdzie kilka manifestacji”
„Polacy wreszcie zaczęli się budzić”
Jak myślicie, czy te tytuły świadczą o wsparciu „nadzwyczajnej kasty”?.
Otóż nie, rozczaruję miłośników PO, KODów i innych Nowoczesnych.
Te tytuły dotyczą manifestacji organizowanych przez związki zawodowe. Manifestacji w obronie godności pracowników, łamaniu praw pracowniczych.
Kilka słów o demonstracji z 11 – 14 czerwca 2013. Demonstracji zorganizowanej przez trzy największe centrale związkowe. Przypomnę tylko, że protest ten dotyczył podniesienia wieku emerytalnego przez rząd PO.
Kto pamięta ilu było uczestników?
Otóż łącznie wzięło w nich udział między 250 a 300 tysięcy osób.
I co? Ktoś się przejął? Politycy uciekli, telewizja udawała, że nic się nie dzieje. Przyznam, że uczestniczyłem w wielu manifestacjach i demonstracjach. Normą jest, że politycy dają nogę i udają, że to ich nie dotyczy, media też w większości przypadków nie dostrzegają tematu, lub co gorsze, całą wiedzę na temat związków zawodowych czerpią z mediów głównego nurtu, które o działalności związkowej w większości nie mają pojęcia.
Jak dziś oglądam „kabaret” w wykonaniu tak polityków (wszelkiej maści), jak i manifestantów, to chciało by się tylko powiedzieć: „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić”, jak zapewne zrobiłby Józef Piłsudski.
Dla większości ludzi, którzy mieli wątpliwą przyjemność zetknąć się z naszym wymiarem (nie)sprawiedliwości, jasnym i oczywistym jest, że cały ten system lub nazywając rzecz po imieniu, układ, należy reformować.
Aby bardziej zobrazować absurdy odbywające się w naszych sądach, opiszę pewien przypadek w którym miałem swój udział.
Zgłosił się kiedyś do mnie pracownik pracujący w pewnej firmie, która wszystkich pracowników, jego oczywiście też, zatrudniała na umowę - zlecenie. Sprawa wydawała się z pozoru prosta i oczywista. Przepisy prawa określają, że jeśli umowa spełnia pewne warunki, to nie ważne jak się nazywa, jest umową o pracę. Są to następujące warunki:
-osobiste świadczenie pracy w sposób ciągły
-podporządkowanie
-wykonywanie pracy na rzecz pracodawcy ponoszącego ryzyko związane z zatrudnieniem
-odpłatny charakter zatrudnienia.
Pracownik przedstawił jako dowód listy obecności w pracy (za okres około 2 lat), oraz inne dowody potwierdzające, że jego praca spełnia wszelkie przesłanki, aby uznać ją za umowę o pracę. Pracownik poprosił, abym jako przedstawiciel związku, był w Sądzie Pracy jego pełnomocnikiem. Wydaje się sprawa prosta i oczywista. Pozew i dokumenty wysłane zostały do Sądu Pracy we Wrocławiu i ................
No właśnie - mimo, że sprawa odbywała się już jakiś czas temu to do dziś otwiera mi się nóż w kieszeni. Traktowanie pracownika i pełnomocnika który nie był prawnikiem (jak śmiał), a „tylko” związkowcem, w wykonaniu sądu było poniżej wszelkiej krytyki.
Przyznam, że w pewnym monecie zapytałem sąd, czy rozprawa jest nagrywana. Oczywiście nie była. W dodatku Pani sędzia uprzedziła mnie , że jeśli spróbuję nagrywać przebieg rozprawy, zostanę ukarany. Ot tak, profilaktycznie.
Nie będę opisywał całej rozprawy, bo nie o to tu chodzi. Najważniejsze, wyrok: Jest to umowa zlecenie. Na zakończenie sędzia poinformowała pracownika, że ma prawo się odwołać, ale naraża go to na koszty. Jak myślicie, po takim cyrku pracownik się odwołał?
Podkreślam, to nie była rozprawa, gdzie sąd ma dowolność w ustaleniach. Przepis prawa w tym zakresie jest jasny. Jeśli umowa spełnia wymienione uprzednio cztery warunki, to jest umową o pracę. Widocznie Pani sędzia ma w tym przypadku inny pogląd.
Opisywana powyżej sprawa jest tylko jedną z wielu podobnych (związkowcy wiedzą o czym piszę), ale pokazuje jedno.
Sądy nie są miejscem gdzie się przestrzega prawa. Sądy to miejsce, gdzie sędziowie mogą stanowić dowolne prawo.
Jeśli sędziowie pozwalają sobie na takie wyroki w „drobnych” wydawało by się sprawach, to strach pomyśleć, co się dzieje w przypadku spraw poważniejszych? Aktualnie sędziowie są bezkarni i nie podlegają jakiejkolwiek kontroli. To nie jest normalny stan. Dlatego reformy systemu sprawiedliwości są konieczne. Pytanie tylko, czy takie reformy, które proponuje PiS?
Mam w tym zakresie poważne wątpliwości. Jeśli „reforma” sprowadza się do przejęcia władzy nad sądami przez aktualnie rządzącą partie polityczną to do żadnej realnej zmiany nie dojdzie.
A co z pozostałą częścią tak zwanego wymiaru sprawiedliwości? Czy prokuratorzy mają dalej mieć dowolność w swoich działaniach?
Zauważmy też, że PiS zignorował coś, o co rzekomo walczył będąc w opozycji podczas ośmioletnich rządów PO. O czym piszę?
Już wszyscy zapomnieli co to jest dialog społeczny?
PiS w każdym bądź razie zapomniał.
Ale wróćmy teraz do rzekomo spontanicznych protestów, przeciwko jak to ładnie jest nazywane „zamachowi na wolność”.
Tu zastanawiam się, jak to się dzieje, że ta „spontaniczność” jest tak dobrze zorganizowana. Pojawia się coraz więcej informacji o tym, że jednak są sponsorzy i organizatorzy tych działań.
Taka na przykład informacja: „Portal Niezależna dotarł do informacji, z których wynika, że – zarejestrowana w Warszawie fundacja Akcja Demokracja rozsyła wiadomości z prośbą o wpłaty. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie informacja, kto sponsoruje Akcję Demokrację? Fundacja, którą nadzoruje były niemiecki wiceminister finansów, do 2016 r. zastępca szefa Deutsche Banku.” I dalej: „A więc zbierana jest dodatkowa kasa na „spontaniczne” demonstracje... Organizowane przez kogo? Akcja Demokracja tylko w ciągu dwóch ostatnich lat otrzymała od niemieckiej organizacji Campact oraz Europejskiej Fundacji Klimatycznej (EFK) ponad 200 tys. zł.”
Albo: „Teraz okazuje się, że ludzie Ci mogli paść ofiarą perfidnej manipulacji pod nazwą „astroturfing”. Technika ta jest dobrze znana w krajach anglosaskich i zakazana m.in. w Stanach Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. W wielkim uproszczeniu polega ona na wmówieniu zatroskanym o losy kraju obywatelom, że dzieje się coś bardzo bardzo złego i jeśli nic nie zrobią to kraj (w tym wypadku Polskę) czekają straszliwe konsekwencje. Następnie ludzi tych wykorzystuje się do działań, które w ich mniemaniu mają doprowadzić do obronienia kraju, w praktyce jednak prowadzą do realizacji partykularnych interesów organizacji astroturfeskiej.”
O tym, że protesty są napędzane w sztuczny sposób, bardzo łatwo się przekonać. Wystarczy uczestnikom zadać pytanie.
O co, lub przeciwko czemu demonstrują?
Otóż, odpowiedzią najczęściej udzielaną jest, że protestują w obronie wolności i demokracji. Ale gdy zapytać o konkrety, szczegóły, to nie potrafią oni udzielić takiej odpowiedzi, lub mówią wręcz, że są tu bo im kazali.
Mam wrażenie wręcz, że protestujący nie mają zielonego pojęcia o tym jak funkcjonuje wymiar sprawiedliwości w Polsce a całą wiedzę czerpią z serialu Sędzia: Anna Maria Wesołowska.
Jak widzę „umęczone” miny posłów PO, jak słyszę ich jęki, jak to aktualny rząd jest niewrażliwy na ogólnopolskie demonstracje i manifestacje, to przyznam, mam jednak odrobinę satysfakcji.
A co biedne sierotki robiły jak sprawowały rządy przez osiem lat?
Jak reagowali na znacznie większe protesty choćby w sprawie podniesienia Polakom wieku emerytalnego?
Jak się przejęli demonstracjami przeciwko kradzieży Polakom pieniędzy z OFE? Dopiero odsunięcie ich przez naród od władzy, spowodowało że nagle mają pełne gęby demokracji.
Na zakończenie jeszcze jedna refleksja.
Każdy kto choć odrobinę zna historię Polski, wie czym kończyła się “braterska pomoc”, oraz czym kończyły się “prośby” kierowane do obcych państw o pomoc w rozwiązywaniu naszych problemów.