Zapisz się do naszego newslettera aby dostawać powiadomienia o aktualizacjach.
Kto się boi związków zawodowych?
11-06-2016, 12:57
Dariusz Zygmański
Przewodniczący ZZ Pracowników WABCO Polska
Wykształcenie średnie techniczne. Pracownik WABCO Polska Sp. z o.o. Przewodniczący związku zawodowego Pracowników WABCO Polska. WABCO jest wiodącym w skali globalnej dostawcą bezpiecznych i wydajnych technologii oraz systemów sterowania do pojazdów użytkowych. WABCO działa w Polsce od 1999 roku. Fabryka we Wrocławiu jest największym zakładem produkcyjnym WABCO na świecie, który zatrudnia około 2000 osób.
Wydawało by się, że odpowiedź na tytułowe pytanie jest banalna, ale… No
właśnie. Czy odpowiedź jest rzeczywiście prosta?
No to może od początku. Zapewne 90% pytanych odpowie: no jak to, związków zawodowych boją się pracodawcy! Może warto się
zastanowić, jaki jest powód tego strachu?
Wydawało by się, że związków powinni bać się tylko ci pracodawcy, którzy
mają coś do ukrycia, lub nieczyste motywy działania. Natomiast 99% pracodawców
negatywnie, a w zasadzie wrogo, reaguje w stosunku do pracowników podejmujących
działalność związkową. Niestety, normą jest u nas zwalnianie (wyrzucanie z
pracy pod byle pretekstem) pracowników zakładających związki zawodowe w firmie,
oraz cały szereg innych szykan. Ciekawe, że bardzo często postępują tak
dyrekcje dużych zagranicznych koncernów, które w “swoich” krajach nawet nie
pomyślą o tego rodzaju represjach w stosunku do związkowców. Zapewne też i
dlatego, ze środowisk organizacji pracodawców wypływają co jakiś czas nowe
projekty zmieniające ustawę o związkach zawodowych. To to środowisko generuje
propozycje dotyczące likwidacji praktycznie wszelkich uprawnień związkowych.
Likwidacja etatów przysługujących związkowcom, pozbawienie związków prawa do
korzystania z pomieszczeń i urządzeń technicznych na terenie zakładu pracy.
Innymi „ciekawym” pomysłem jest na przykład propozycja przeniesienia
struktur związkowych poza zakłady pracy, co ma w opinii pracodawców
„uniezależnić” związki zawodowe od pracodawców.
Jako wzorce, podaje się tu przykłady innych państw europejskich, na
przykład Niemcy, Francja, Szwecja, Norwegia. Nikt tylko nie wspomina, że w tych
państwach, owszem, struktury związków zawodowych są poza zakładami, ale w
samych zakładach funkcjonują jak najbardziej związkowe Rady Pracowników.
Uprawnienia tych rad są, co trzeba podkreślić, zdecydowanie większe i lepiej
przez prawo zabezpieczone, niż uprawnienia wszystkich związków zawodowych w
Polsce.
Podsumowując, jeśli związków zawodowych boją się pracodawcy, to oznacza, że
mają “nieczyste” intencje. Takie stwierdzenie jest z oczywistych względów
sporym uogólnieniem, bo ten “strach przed związkami” może mieć inny powód w
firmach prywatnych, inny w firmach gdzie władzę sprawuje państwo, ale jest to
temat na znacznie szerszą dyskusję.
Być może pomocnym w zrozumieniu tego problemu będzie przedstawienie
krótkiego zestawienia dotyczącego kontroli przeprowadzanych przez Państwową
Inspekcję Pracy:
Ze sprawozdania z działalności PIP wynika, że inspektorzy pracy przeprowadzili
w 2014 r. 90,1 tys. kontroli u ponad 72,7 tys. pracodawców i innych podmiotów,
na rzecz których pracę świadczyło 3,7 osób.
57 proc. skontrolowanych firm
stanowiły mikroprzedsiębiorstwa, zatrudniające nie więcej niż dziewięciu
pracowników. Do organów Państwowej Inspekcji Pracy wpłynęło w 2014 r. ogółem ponad 41,7
tys. skarg, w których wyniku podjęto prawie 25,3 tys. kontroli - 28 proc.
wszystkich w 2014 r. W 2014 r. PIP stwierdziła 91,8 tys. wykroczeń przeciwko prawom pracowników.
Inspektorzy pracy odzyskali na rzecz prawie 83 tys. pracowników niewypłacone
wynagrodzenia i inne świadczenia ze stosunku pracy na kwotę 105,5 mln zł. Ponad 7,5 tys. osób zatrudnionych na podstawie umowy cywilnoprawnej
otrzymało na piśmie potwierdzenie istnienia stosunku pracy. Również 1,4 tys.
osób pracujących bez żadnej umowy uzyskało potwierdzenie zatrudnienia. PIP wydała 8,1 tys. decyzji nakazujących wypłatę wynagrodzeń lub innych
świadczeń ze stosunku pracy. Były to należności dla 95,4 tys. pracowników, na
łączną kwotę 171,4 mln zł. W 2014 r. inspektorzy pracy skierowali do prokuratury 626 zawiadomień o
podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Co ciekawe, z danych publikowanych przez PIP, wynika, że przestrzeganie
przepisów prawa pracy jest na dużo wyższym poziomie w tych firmach, gdzie działają
związki zawodowe.
No to w zasadzie wiemy już że związków zawodowych boją się nieuczciwi
pracodawcy (optymistycznie zakładam, że uczciwi nie mają takich obaw). No ale
wróćmy do tytułowego pytania. Czy jeszcze ktoś boi się związków? I tu, moim
zdaniem pojawia się ciekawa sprawa. Wydaje się, że dużo bardziej niż
pracodawcy, związków zawodowych boją
się… politycy. Skąd się u mnie pojawiło takie przekonanie? Otóż, to bardzo
proste. Słyszymy wciąż, że w Polsce związki zawodowe są słabe. To może policzmy. Ilu w Polsce jest
związkowców? Wedle różnych szacunków
jest to ilość od 2 do 3 milionów członków.
Przyjmijmy ostrożnie 2,5 miliona.
Proszę mi w takim razie pokazać większą organizację działającą w
Polsce. Partie polityczne? Żart. Wedle
różnych danych, członków partii politycznych (wszystkich), jest pomiędzy 200 a
400 tysięcy. Czy są jeszcze jakieś podobne liczebnie organizacje? Chyba tylko
działkowcy. Co ciekawe jednak, monopol na władzę mają tylko partie polityczne.
Partie te zabiegają, aby monopolu tego nie utracić. Politycy uczynią wszystko,
aby “uwalić” potencjalną konkurencję. Nie dziwmy się więc, że media “dorabiają
gębę” związkom zawodowym. Nie dziwmy się też, że nie możemy dorobić się
normalnych regulacji prawnych dotyczących związków zawodowych i praw
pracowników. Nie dziwmy się, że sądy traktują Prawo Pracy, jaku prawo drugiej,
lub nawet trzeciej kategorii.
Dwie siły rządzące w kraju, politycy ze swoją władzą i organizacje
pracodawców ze swymi wpływami i pieniędzmi po prostu się nas boją. Boją się, że
ta największa organizacja w kraju odbierze im zabawki. Zgadzam się z opinią, że
związki zawodowe nie są powołanie do rządzenia krajem. Ale nie oznacza to, że
związki powinny być pozbawione wpływu na prawo i gospodarkę.
Sądzę, że problem tkwi w nas. Sami bardzo często mówimy, że jesteśmy słabi.
Przyznam jest to świetna wymówka do nic nie robienia. No bo skoro jesteśmy
słabi, to przecież nic nie możemy zmienić, czy to w skali zakładu pracy, czy
też w szerszym kontekście. Jak długo
związki zawodowe nie zrozumieją, że są największą siła w kraju, jak długo nie
nauczą się tego wykorzystywać, tak długo będziemy rzeczywiście słabi.
Na zakończenie drobny przykład (mam nadzieję, że się nikt na mnie nie
obrazi).
Kilka dni temu Solidarność z pompą ogłosiła rozpoczęcie zbieranie podpisów
pod projektem przepisów dotyczącym zakazu handlu w niedzielę. Bardzo dobra i
słuszna inicjatywa. Tylko ciśnie mi się na usta kilka pytań:
Czy przepisy te mają dotyczyć całego handlu, czy też mają działać tam,
gdzie działa Solidarność?
Czy przepisy te dotyczą wszystkich pracowników, czy tylko związkowców z
Solidarności?
Jeśli jest to akcja ogólnopolska, to czemu jest to akcja Solidarności?
Czemu “ktoś” się nie dogadał, aby było to działanie wszystkich związków
zawodowych?
Uważam, że jest to właśnie przykład nieumiejętności wykorzystania
potencjału tych 2,5 miliona członków, który na starcie skazuje całe
przedsięwzięcie na niepowodzenie. Po jakimś czasie zapewne po raz kolejny
usłyszymy: no, nie udało się, bo związki
zawodowe były za słabe. Więc na koniec nieco kontrowersyjne
stwierdzenie, może związków zawodowych boją się… związki zawodowe?